05 maja, 2016

Joanna, Rzepa ~ kuracja wzmacniająca

Dawno nie byłam taka zmęczona, ale obiecałam sobie, że dzisiaj zrecenzuję wcierkę, którą używałam w zeszłym miesiącu. Dlatego dzisiaj może być chaotycznie. I jeśli będę się powtarzać, a jakieś zdanie będzie niespójne i/lub niezrozumiałe to wiedzcie, że (coś się dzieje) to przez to. 
Historyczny moment. To jest pierwsza wcierka którą zużyłam do końca! Tak jak już wspominałam w aktualizacji udało mi się stosować ją dosyć regularnie. Ominęłam jedynie 3 dni (z czego jeden celowo) i 2 dni wcierałam 2 razy dziennie. Dzięki takiej częstotliwości aplikacji włosy urosły 1,1 cm i wyrosły kolejne nowe włosowe dzieciaczki.


Opakowanie jest jednym z powodów dla którego kupiłam tę wcierkę. Mała butelka ze specyficznym aplikatorem. Dzięki niemu nie trzeba się bawić w wykraplanie na talerzyk i aplikację palcami. Wystarczy odkręcić małą zakrętkę, przyłożyć do skóry głowy i przechylić, tak żeby płyn wydostał się z butelki. Później wystarczy przeciągnąć po głowie kilkanaście razy i wykonać krótki masaż tak, żeby wcierka się "wchłonęła". 

Dodatkowo wcierka zapakowana jest jeszcze w kartonik na którym producent umieścił kilka opisów, których nie przeczytałam w zasadzie do dzisiaj, i najważniejsze ~ skład!



Skład: woda, alkohol, emolient (działanie pośrednio nawilżające), wyciąg z korzenia czarnej rzepy, ekstrakt z liści pokrzywy zwyczajnej, ekstrakt z korzenia łopianu większego, ekstrakt z chmielu zwyczajnego, ekstrakt z owoców jałowca pospolitego, glikogen (humektant), gliceryna (humektant), wit B3, pantenol (humektant), mentol, allantoina, substancja myjąca, kwas cytrynowy (AHA, regulator pH), zapach, salicylan benzylu (zapach), lilial (zapach), cytronellol (zapach róży i pelargonii), aldehyd heksylocynamonowy (zapach jaśminu), limonen (zapach skórki cytrynowej), linalol (zapach konwalii), konserwant, metyloizotiazolinon (konserwant)  

Połowa składu jest bardzo fajna, reszta to zapachy (mam wrażenie, że jest ich tam tyle, żeby czarna rzepa nie zabiła smrodem) i konserwanty. Jednak znajdują się one na końcu, czyli tak jak powinno być. Jeśli macie skórę bardzo wrażliwą to radzę z nią uważać, bo ma sporo zapachów, które mogą uczulać. Mnie nic takiego się nie stało, ale moja skóra głowy raczej rzadko reaguje na takie substancje. 


Wracając do pierwszej połowy. Już od samego początku jest dobrze. Rzodkiew, pokrzywa, łopian, chmiel, jałowiec i substancje nawilżające. Producent naprawdę się postarał! Jednak jeśli nie tolerujecie wcierek na alkoholu, to niestety nie jest ona dla Was, ale mam wrażenie, że producent wiedział co robi umieszczając go tam. Tych substancji aktywnych jest sporo, a alko jest bardzo dobrym promotorem dla nich. Dlatego koniec końców jestem za tym, żeby się tam znajdował. Z tego co się orientowałam, stara wersja go nie posiadała (i jeszcze kilku innych składników)

Koszt to niecałe 7 zł za 100 ml. Ja swoją kupiłam w Drogeriach Polskich. Raczej nie spotkałam się z nią w większych drogeriach sieciowych. Możliwe, że da się kupić ją też w kiosku.


Głównymi zadaniami wcierki było zmniejszenie przetłuszczania, wzmocnienie włosów oraz redukcja łupieżu. Zauważyłam, że włosy rzeczywiście mniej się przetłuszczały (możliwe, że to zasługa ekstraktu chmielowego, który był też w toniku Agafii, i również włosy mniej się przetłuszczały), ale wydaje mi się, że to przez to, że przy Kulpolu działo się to szybciej i od razu mam wrażenie, że przetłuszczają się mniej. Nawet jeśli, to ja to kupuję. Co do wypadania. Ciężko mi to określić jednoznacznie, bo stosowałam ją podczas przesilenia wiosennego. Dlatego wątpię, żeby spowodowała wypadanie. Wręcz przeciwnie, moim zdaniem pomogła mi w tym najgorszym okresie. I ostatni czynnik czyli redukcja łupieżu. Takowego nie posiadam, więc nie wiem czy działa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz