Kiedyś chciałam, żeby na blogu było więcej włosów, ale jakoś nigdy się nie składało, żeby o nich pisać. Sama nie wiem dlaczego, przecież najczęstsze posty, wpisy czy artykuły które czytam są właśnie o nich. Bardzo łatwo jest zrobić wpis ze śmieciami i wszystko opisać w kilku zdaniach. Bardzo łatwo jest zrobić wpis z nowo kupionymi rzeczami gdzie wystarczy podać sklep czy stronę z której ściągnęliśmy daną rzecz. Widząc u mnie ciągle te dwa typy najmniej wymagających wpisów odechciewało mi się pisać. Później wpadłam na pomysł kalendarza, (który pochłonął bardzo dużo czasu, ale przynajmniej byłam zadowolona z efektu. Jasne, że kilka rzeczy mogłoby być bardziej dopracowane, ale myślę, że i tak jak na prawie miesiąc codziennego pisania było nieźle :-)) i widząc pozytywny odbiór zrozumiałam, że więcej poświęconego czasu i wysiłku jest zupełnie inaczej odbierane. No i oczywiście póki mnie się coś nie podoba to istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że nie spodoba się to też innym.
Przechodząc jednak do sedna i tematyki wpisu :D W zeszłym roku cieszyłam się najładniejszymi i najdłuższymi włosami w życiu. Czekałam na ten moment 3 lata. Jednak niestety straciłam 1,5 cm z obwodu kucyka. Wypadanie udało mi się zahamować. Długo zastanawiałam obcinać czy nie obcinać. Napisałam wtedy do Marty, która opublikowała"moją historię" i w komentarzach dziewczyny pomogły mi podjąć decyzję o podcięciu włosów. Dużym podcięciu. Bardzo dużym. Niestety nawet podcięcie nie pomogło wizualnie. Nawet nie wiem, czy nie wygląda to teraz gorzej. Do przedwczoraj myślałam, że nie jest tak źle, dopóki mama nie zrobiła mi zdjęć. Wróciłam do porad Marty i innych dziewczyn pod wpisem. Przeczytałam wszystko jeszcze raz i zdałam sobie sprawę, że tyle dobrych komentarzy popłynęło w moją stronę, że stwierdziłam, że biorę się w garść. Pod koniec roku zgłosiłam się do akcji u Kamili, a wczoraj do kolejnej u Marty, która tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że to będzie wcierkowy rok! Dodatkowo planuję trzymiesięczne kuracje wewnętrzne z co miesięczną przerwą (siemię, skrzypokrzywa i może drożdże (jeśli stan cery mi się poprawi, nie będę ryzykować wysypu). Pod koniec roku mam nadzieję, że uda mi się to wszystko podsumować :-)
Żeby nie być gołosłownym i żebyście nie pomyślały sobie że wyolbrzymiam, dołączam dowody zbrodni :D
2015 2016
włosy przed podcięciem i po
Ale ładnie lśnią :)
OdpowiedzUsuńchociaż tyle, hahaha :D
Usuńmi tez strasznie zaczęły wypadać jakoś od czerwca bo przeszłam z ciemnego brązu w ciemny blond, ale aż tak źle u mnie nie było. Ale i ściełam prawie połowe włosów. Powodzenia w Twoich postanowieniach! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki Olu, żeby udało się w tym roku doprowadzić włoski do tak ładnego stanu jak na pierwszym zdjęciu :* U mnie też swego czasu stan włosów był dość kiepski(podejrzewam, że z powodów hormonalnych), jednak ostatnio, odpukać, nie mam z nimi problemów.
OdpowiedzUsuńdzięki Anetko! :-*
UsuńJa też wcieram! Obecnie Jantar, ale mam w planach jeszcze inne wcierki :)
OdpowiedzUsuńTeraz mam włosy "jak na byku", ale borykałam się z takim samym problemem i jak patrzę na te zdjęcia, to ja miałam z tych włosów może połowę? Napisz mi proszę co robiłaś przez ostatnie miesiące z włosami, np. W jaki sposób kręcisz, czy modelujesz, farbujesz itd. Mi niestety żadne kosmetyki nie pomagały jedynie naturalne sposoby. Pozdrawiam.
UsuńLookGood - przed włosomaniactwem było u mnie podobnie, przybyło mi około ponad centymetr w obwodzie kucyka, także myślę, że wszystko jest do zrobienia, szkoda mi tylko tego czasu jaki im poświęciłam ;-)
Usuńwłosy miałam rozjaśniane rozjaśniaczem w spreju z Joanny, ale już pozbyłam się ich wszystkich. Włosów też nie kręcę, nie prostuję ani nie farbuję, obchodzę się z nimi jak z jajkiem ogólnie mówiąc :D i teraz to za bardzo nawet nie mam co modelować.
Od początku włosomaniactwa wkręciłam się w kosmetyki rosyjskie i te z dobrym składem. A skoro Tobie służą naturalne sposoby, to może w tę stronę powinnaś iść? :-)
Oluś też miałam problem z wypadaniem, niemiłym przerzadzeniem się włosów. Zaczęłam właśnie od ścięcia, więc i Ty nie masz czego żłować. Zaczęłam od radicalu na wypadanie, ale Ty już przeszłaś przez ten etap. Następnie, maski, suplementy diety np. skrzyp w tabletkach. Co do pielęgnacji to w 100% przez 2 lata postawiłam na naturalne produkty głównie skarbysyberii co pewnie zauważyłaś u mnie na blogu. Miałam włosy na boba po ścięciu z długości do prawie pasa. Obecnie nie są full gęste i nigdy nie będą ale mają normalną gęstość i piękną długość - cd. do pasa, ale to wszystko długa droga przez całe 3 lata. Dużo jeszcze przede mną, bo muszę zadbać teraz o końce i znowu o zabiegi fryzjerski, które również stosowałam przez 3 całe lata). Masz podobny typ włosa do mnie. Puszące i z tendencją do przesuszeń widzę. Trzymam kciuki, trzeba być cierpliwym :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki :) Też mam problem z wypadaniem włosów, jak i z tym że jest ich zwyczajnie mało.
OdpowiedzUsuńdziękuję!
UsuńBardzo lubię ten suchy szampon :)
OdpowiedzUsuńu mnie chyba jednak sprawdza się gorzej niż batiste, ale wypróbuję jeszcze inną wersję :-)
UsuńOd siebie mogę polecić placentę do wcierania i olej sesa - ten duet uratował mi włosy. Z suplementów bardzo dobrze działał na mnie merz special.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
Dziękuję za polecenie Placenty, zapisuję do wypróbowania, bo już dużo dobrego o niej słyszałam. Właśnie zastanawiałam się nad jakimiś suplami zamiast drożdży, również zapiszę, jeszcze raz dziękuję :-)
UsuńWspaniała zmiana, widać duże efekty pielęgnacji :) Moje plany to przede wszystkim zatrzymać wypadanie włosów i zagęścić je - wypadło mi ogromnie dużo włosów, straciłam ich chyba połowę :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
wspaniała? szkoda, że nie chciało Ci się nawet zerknąć na daty robienia zdjęć ;-)
UsuńŻyczę powodzenia w pielęgnacji włosów ! Nie martw się zanim się obejrzysz a włoski odrosną same :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dalszych sukcesów w pielęgnacji włosów :) Ja w tym roku planuję odstawić farbowanie i wrócić do naturalnego koloru włosów. Boję się tylko, że może mi się nie spodobać :P
OdpowiedzUsuńtrzymam za Ciebie kciuki, na początku jest najgorzej, bo widać największy kontrast, potem już z górki :D
UsuńWidziałam tamten post u Martusi.. Trzymam Kochana za Ciebie kciuki, aby Ci się udało zagęścić włosy! :*
OdpowiedzUsuńDzięki! :*
UsuńOho, widzę że nie tylko ja mam rok wcierek :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w osiągnięciu włosowych celów iiiii chciałabym tylko podziękować CI za te wszystkie wpisy DIY bo są genialne i mam zamiar je przetestować :)
Zapraszam też do mnie na włosowe postanowienia i nie tylko ;)
rudalisica.blogspot.com
To ja dziękuję! Nawet nie wiesz ile radości sprawiają mi takie komentarze :-)
UsuńPowodzenia! :) Ja ten rok też zaczęła od wcierke i szybko to się nie skończy :) Mam nadzieje że pomogą mi w walce o przyrost ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję, ja też życzę Ci powodzenia. Na początku jest najciężej, bo często zapomina się o wcierce, ale jak wyrobisz sobie nawyk, to bez wcierania nie pójdziesz spać. Przynajmniej ja tak kiedyś miałam :D
UsuńMoje włosy są raczej podobne z wyglądu do Twoich, tyle, ze ciemniejsze. W ostatnim roku poprawiłam ich kondycję zdecydowanie za pomocą łykania suplementów, u Ciebie takiej pozycji brak... Jesteś przeciwniczką suplentowania? Moje włosy od lat przechodziły kryzysy, z powodu przeżywanych kiedyś silnych stresów. Próbowałam wszystkiego, ale wyciszenie się i suplementacja z apteki pomaga najbardziej. Oprócz tego olejowanie, też skalpu. W tym roku przymierzam się do oleju rycynowego. Już kiedyś miałam do tego oleju podejście, ale nie wytrzymałam - jest bardzo cieżki w użytkowaniu ;-)
OdpowiedzUsuńNie jestem przeciwniczką suplementów, ale wolę stosować "naturalne" kuracje czyli np picie siemienia czy skrzypokrzywy. Generalnie to za bardzo nigdy nie interesowałam się też tematem supli, może coś polecisz? :-)
UsuńU mnie też szykuje się dłuższe cięcie, chociaż jeszcze walczę z sobą, jak duże :) Wcierki jeszcze nigdy nie stosowałam, wydaje mi się, że może tez jej nie potrzebuję... Mam głównie problem z suchością, puszeniem, oklepaniem przy nasadzie, traceniem błysku, łamaniem... Ale i tak jest lepiej, niż kiedyś :)
OdpowiedzUsuńtrzeba czasu i powinno być super ;) a robiłaś badania? bo u mnie rok temu włosy błyskawicznie się wzmocniły po żelazie
OdpowiedzUsuńJesteś na dobrej drodze, tak trzymaj :) Klikniesz u mnie w link ?:)
OdpowiedzUsuńwalcz :) będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńblogbeautymix.blogspot.com
Droga Olu, trzymam za ciebie kciuki! Wiem doskonale jak się czujesz, bo ja tak wielkie wypadanie przeżywałam przez długi czas nie zdając sobie sprawy że jest to spowodowane złymi wynikami krwi i innych czynników. Doszło do tego, że 3 lata temu obcięłam włosy do talii to brody, bo nie zostało z nich wiele. Teraz po 1.5 roku włosomaniactwa widzę że nic nie dzieje się bez przyczyny, bez tego kryzysu nie znalazłabym włosomaniaczek i teraz nie miałabym swego rodzaju "hobby" czy "marzenia" czyli długich włosów :) Dopinguje cię strasznie, mój rok będzie również rokiem wcierek więc życzę powodzenia i jak najwięcej baby hair! <3
OdpowiedzUsuńOd siebie też dodam że polecam co tydzień robić 10 minutowy masaż skalpu ciepłym olejem, np mieszanką kokosowego i rycynowego. Zostawiasz na godzinę lub kilka, zależy co lubi Twój skalp i myjesz. Wysyp baby hair gwarantowany :)