Jakoś tak ociągałam się z sierpniową aktualizacją. Może dlatego, że byłam bardzo niesystematyczna w piciu skrzypokrzywy i wcieraniu? Na wrzesień zaplanowałam poprawę i póki co dosyć dobrze mi idzie :-)
Coraz więcej produktów zaczyna mi się kończyć. Z jednej strony cieszę się, bo lubię testować nowości, ale z drugiej wolałabym mieć sprawdzone kosmetyki, żeby włosy wyglądały ładnie zawsze, a nie tylko jak się uda. Szperałam ostatnio w drogeriach zarówno tych internetowych jak i stacjonarnych i odkryłam, że moja maska z PO wróciła, tak jak i inna, którą chciałam wypróbować. I to jeszcze w jakich cenach, ach! Dodatkowo dostępnych jest pełno nowości i chyba znowu mam problem z kosmetykoholizmem :D (więcej w poście z nowościami)
Najważniejsza zmiana (i chyba jedyna :D) to kuracja wewnętrzna. Długo zastanawiałam się nad tym czy wprowadzić drożdże. Wiem jak działają na włosy i niestety też cerę. Wysyp nie ominął mnie ani razu, kiedy je stosowałam (do kuracji podchodziłam już dwa razy, jednak nigdy na tak długo). Nie zastanawiałabym się gdybym nie wyprowadzała stanu cery na prostą. Zdecydowałam się jednak na nie. Bo czego się nie robi dla włosów? :D Mam nadzieję, że po trzech miesiącach cera się poprawi.
Przy kosmetykach nie zmieniam nic prócz oleju. Babydream fur mama nie sprawdził się u mnie kompletnie. Włosy za każdym razem były maksymalnie spuszone. W tym miesiącu nie będzie też kolejnej recenzji wcierki, bo przeciągam Jantar na wrzesień. A co do przyrostu to standardowy 1cm, a w obwodzie łącznie aż 6!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz