KOSMETYKI:
-kolorówka
Matowy błyszczyk (taki paradoks) Extra Lasting Lip Gloss, Lovely (01) - udało mi się wymienić nim na spotkaniu z Anetką (:*) jego konsystencja jest dosyć płynna. kolor cudownie zastyga. na razie najtrwalszy produkt do ust z jakim miałam do czynienia. całkowicie matowe wykończenie. zdecydowanie przebija mojego dotychczasowego ulubieńca z essence. najlepszy komplement jaki za niego zebrałam, brzmiał:
- Ola, ale Ty masz idealne usta! takie gładziutkie, o jaa!
- pokaż pokaż! :o
Żelowy cień Color Tattoo 24h, Maybelline (40-pernament taupe) - czy ktoś używa go w ogóle zgodnie z przeznaczeniem? :D śmiem wątpić. na początku myślałam: no nie... jak ja się mam tym pomalować? jednak po czasie doszłam do zadowalającej (na razie) mnie wprawy i rzeczywiście może to wyglądać naturalnie. nie znoszę efektu namalowanych brwi (który niestety często nieświadomie sobie fundowałam). nie opanowałam go jeszcze do perfekcji, ale z każdym nałożeniem podoba mi się coraz bardziej. zimne tony (które niewątpliwie posiada) zdecydowanie nadają się dla chłodnych blondynek. lubię to!
Pędzelek do brwi/eyelinera + spiralka, Sunshade Minerals - bez nich byłabym człowiekeim bez brwi. nie ufam człowiekom bez brwi. recenzję pełnego zestawu który posiadam, na pewno również się pojawi :)
-pielęgnacja
Mydło Aleppo (25%), Savon d'Alepp - niewyjściowy wygląd ale za to jakie działanie! mam go już taaak długo i dopiero teraz jakoś poczułam do niego miłość. cudownie oczyszcza. nawet lekki krem bb, puder, kredka czy nawet tusz mu niestraszny! jest to chyba najbardziej wydajny produkt do mycia twarzy z jakim miałam styczność. używam go już ok 9 miesięcy a zostało mi jeszcze na ok 4-5 miesięcy. radzi sobie też z myciem włosów. są później przyjemne w dotyku. żaden nalot na nich nie zostaje.
Benzacne (100mg/g), Takeda Pharma - już nie pamiętam u kogo i nie pamiętam gdzie przeczytałam komentarz który brzmiał mniej więcej: to jest mocniejsza wersja effaclar'u duo tylko, że bardziej wysusza. nikogo chyba nie zdziwi, że następnego dnia stałam już w kolejce w aptece. dosyć długo chodził mi po głowie, ale komentarz sprawił, że wiedziałam, że to ten czas w którym musi się znaleźć w domu. zapytam tylko siebie: dlaczego tak późno?! moja twarz w przeciągu tygodnia wyglądała po stokroć lepiej. na pewno więcej przybliżę o nim w pielęgnacji twarzy.
Olej z nasion truskawek - trzy kropelki wystarczą, żeby nawilżyć buźkę. dodawałam do peelingów, masek i bezpośrednio na twarz. co najważniejsze nie zauważyłam żeby zapychał. zapachem przypomina olej po frytkach, nie jest źle, przyzwyczaiłam się. sprawdza się też przy zabezpieczaniu końcówek i olejowaniu.
Sok z aloesu, Prima - super sprawdził się pod olej, dobrze nawilżył włosy i ukoił podrażniony skalp. z płukanek z niego też byłam zadowolona, jednak znam lepsze :-)
Oliwa z oliwek, Casa de Azeite - odratowała przesuszone włosy, które dostały odwyk od olejowania u Krakusów (<3). Zdecydowanie polecam średnio porowatym w stronę porowatości wysokiej. cienkim, rzadkim i suchym włosom. cudo!
-zapach
Mgiełka do ciała, Avon (lawenda i rumianek) - niestety niedostępna, chyba najlepsza wersja zapachowa. bardzo orzeźwiająca i mocno ziołowa. świetna na coraz cieplejsze dni
DODATEK
zawsze znajdowały się tutaj już kategorie "ubraniowe", jednak pozostaję w temacie kosmetycznym.
tarka do stóp, Fuss Wohl - dzięki takim rzeczom moje stopy wyglądają przyzwoicie. dobrze ściera zrogowaciały naskórek kosztuje grosze i "działa" długo.
PIOSENKA
Kim Cesarion - Undressed
Milky Chance - Stolen Dance
Co przykuło Twoją uwagę w miesiącach wiosennych? I jak czujesz się z faktem, że praktycznie mamy wakacje? :D