23 stycznia, 2017

Projekt denko

Nie było go łohoho! Długo. Tak jak i mnie, w sumie. Póki co na uczelni nie było jeszcze gorzej, a kolejny semestr też nie zapowiada się zbyt ciekawie. Jednak fakt, że dzisiaj odpadły kolejne partie materiału do opanowania postanowiłam w końcu się tutaj pokazać.




Maybelline, the colossal volume - mój pierwszy tusz z tej serii, a właściwie to resztka którą podkradłam siostrze. Mimo to, że tusz był na wykończeniu zakochałam się w jego działaniu. Szczoteczka z włosia, umiarkowanie gęsta i spora. Dobrze rozczesuje i pogrubia rzęsy, widać też wydłużenie. Nie robi grudek i osypuje się dopiero po ok 6 miesiącach. Także... jestem na tak!


Pierre Rene, hi-tech eyeliner - szczerze mówiąc to już powinien dawno leżeć w koszu i aż wstyd się przyznawać. Liner miał ładny głęboki, czarny kolor, dobrze się utrzymywał, łatwo zmywał, ale niestety ten kształt opakowania nie ułatwiał malowania, mogłabym nawet powiedzieć, że było odwrotnie. Końcówka się zużyła bardzo szybko (czyt. wyschła) chociaż produktu było jeszcze sporo.


Lovely, matte top coat - cieszę się, że przy mojej małej fazie na maty na paznokciach zdecydowałam się na taki top, a nie kupowałam wszystkich odcieni w wersji matowej, bo teraz już ten efekt tak mi się nie podoba, więc i lakiery ciężko byłoby zużyć. Mat po tym topie trzymał się wzorowo przez dobre 3 dni, później zaczynał lekko się wyświecać, ale i tak nadal paznokcie były bardziej matowe niż bez niego. Kupiłam go na dużej promocji w rossmannie, więc ta 1/3, która mi zgęstniała bez bólu ląduje w koszu. 

Miss Sporty, lasting colour maxi brush  10 days nr 100 - jak dla mnie lakiery z MS są kiepskie, trzymają się ok 2 - maks 3 dni, potem nadają się tylko do zmycia. Końcówki ścierają się już po jednym dniu. Kolor był w porządku, ale jednak "a list" Essie to to nie był. Szukam dalej! Chociaż teraz już chyba powoli w tych hybrydowych 


Baikal Herbals, szampon do włosów cienkich - z wariantu do przetłuszczających się włosów byłam bardzo zadowolona, tak ten nie zrobił na mnie większego wrażenia. Łagodne mycie i w sumie tyle :-)

Joanna, rzepa - recenzja

Seboradin, maska z naftą kosmetyczną - wygrałam ją dawno temu. Skład typowo proteinowy, więc nie do stosowania co mycie. Z tą maską to była loteria. Czasami włosy były cudownie gładkie, rozprostowane i lśniące a innym razem otrzymywałam spuszone bocianie gniazdo.

Receptury Babuszki Agafii, balsam na kwiatowym propolisie - włosy za każdym razem były ogromnie napuszone i nadawały się tylko do spięcia. Jedynymi plusami była duża pojemność, niska cena, ułatwienie rozczesywania i miękkie włosy. Wersja brzozowa dla moich włosów zdecydowanie lepiej się sprawdza

Timotei, drogocenne olejki mgiełka - to jest kompletna porażka. Kupiła ją kiedyś moja siostra. Po tym jak zobaczyłam że na (!) pierwszym miejscu w INCI jest alkohol kategorycznie zabroniłam używania na włosy. I tak leżała, i leżała, i leżała, więc postanowiłam ją zużyć. Golić się na nią nie dało. Skóra spryskana nią była przesuszona, ale czego mogłam się spodziewać po takim składzie... Koniec końców wlałam ją do wanny i jedynie zapach na skórze był lekko wyczuwalny


Coty, chanson d'eau - nie wiem, które to już moje opakowanie, uwielbiam ten zapach

Ziaja, kokosowa terapia do rąk - to też leżało milion lat nieużywane, a że nie miałam żadnego kremu do stóp to zużyłam właśnie w tym celu, rewelki nie było i zapach jakiś taki mydlany

Balea, insel traum - zapach mocny, intensywny, w łazience zawsze utrzymywał się po kąpieli. Na skórze również. Nie przesuszył, wydajność też w porządku

Muller, maszynki do golenia - nie pokazywałabym tego papierka gdyby te maszynki nie były genialne! Jeśli macie możliwość wypróbujcie! Są to chyba najtańsze (te 7 maszynek nie kosztowało nawet 4 zł) jakie używałam i są rewelacyjne. Gładko suną po skórze, więc ten pasek faktycznie działa. Dodatkowo skóra nie jest taka wysuszona przy goleniu bez dodatków


Green Pharmacy, rumiankowy płyn micelarny - dobry i tani, następne butle w użyciu

Elmex, wersja pomarańczowa - gorsza niż zielona, ale i tak lepsza niż niejedna inna

Bioluxe, krem awokado - najlepsze kremy w tej cenie! To już moje drugie opakowanie i na pewno nie ostatnie. Dobrze nawilża, szybko się wchłania, nadaje się pod makijaż, nie roluje się. No rewelacja!

Alterra, krem pod oczy z białą herbatą i olejem winogronowym - fajny, lekki kremik. Niestety czasami zdarza mi się mieć podrażnione oczy, więc wtedy krem nie dawał ukojenia, bo w składzie posiada alkohol. Dobrze nadaje się pod makijaż, bo nie waży się i nie ciastkuje 


Jaki kosmetyk zużyłaś ostatnio? :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz